Andrzej Talarek o zawieszeniu budżetu obywatelskiego: Pycha - matka klęski

Zmiany są potrzebne. Ciepła woda leci sobie z kranu jak leciała, ale już nie grzeje tak jak kiedyś. Pewnie się przyzwyczailiśmy. Jak do wielu innych spraw, do niedawna nie do końca oczywistych.
Cele albo nawet ofiary zapowiadanych zmian, w tym choćby polski wymiar sprawiedliwości, bronią się jak mogą przed nimi. A możliwości mają wielkie.
Pewnie jednak wielu z nas oczekuje zmian. Nie tylko ci, którzy materialnie na zmianach ustrojowych nie skorzystali. Także ci, którzy potrzebę zmian w interesie państwa i obywateli dostrzegali. Ja także. Po latach zagłaskiwania niektórych problemów, ściągnięto z nich otulinę, kokon, który nie pozwalał im na wyklucie, ale umożliwiał inkubację. Rosły w nim, aż dorosły.

Trudno, będąc uczciwym, akurat mnie zarzucić niechęć do PiS-u, chociaż są tacy, którzy posądzając mnie o antypisowskość. Tak jak są tacy, którzy oskarżają mnie o pisowskość. Ich sprawa.

Pisałem już raz lub więcej, że opozycja przynętami typu Trybunał Konstytucyjny, ustawa medialna czy ustawa o policji nie ma szans zwabić, przyciągnąć do siebie przeważającej części wyborców. Ot, bicie piany, słowotok, straszenie, na które mało kto już się nabiera.
Także granie ludziom na ambicjach europejskości, przynależności do inteligencji lub tej lepszej (albo gorszej) części Narodu, nikogo już nie weźmie. Ludzie już się przejedli europejskością, widząc, że nie takie złoto, jak się z daleka świeci. Można by długo wymieniać błędy opozycji, powodujące, że to raczej PO się skurczy, niż PiS zatrzyma.
Pycha, w jaką wpadła Platforma Obywatelska, jej członkowie i spora część elit z nią związanych w trakcie minionych 8 lat rządów, stała się bezpośrednią przyczyną klęski wyborczej.
Bo ludzie – czego jak czego – ale pychy nie znoszą. Może jakiś czas ją tolerują, w przekonaniu, że to tylko przynależna władzy powaga, ale jak się zorientują, że powagi we władzy niewiele, a obserwowana u rządzących postawa, to pycha nadętych błaznów, którzy tak naprawdę nie mają wiele społeczeństwu do dania, ale za to wiele usiłują zabrać, zemsta jest okrutna.



Przegrywa się z banalnych powodów. Nie tych wielkich, czy to międzynarodowych, czy wewnętrznych. Przegrywa się przez pychę. Codzienne, powszednie i powszechne lekceważenie ludzi. Przez codzienne wywyższanie się ponad szarych ludzi. Przegrywa się nie w Warszawie, stolicy, ale w Mielcu, Rzeszowie, Borowej. Pośród zwykłych, codziennych spraw, zwykłych ludzi, którym nie okazuje się szacunku.

Dano ludziom budżet obywatelski. Ludzie poczuli się ważni. Pomyśleli, że jednak ktoś ich szanuje, ktoś słucha tego, co mają do powiedzenia. Bo słuchanie bez dawania szansy na samodzielną realizację tego, co ludzie mówią nie jest żadnym słuchaniem. Jest udawaniem słuchania. Pozorowaniem szacunku.

I okazało się, że już budżetu obywatelskiego nie będzie. Ludzie poczuli się oszukani. Tak jakby ktoś im splunął w twarz. Ludzi poczuli, że rządzący już ludzi nie potrzebują. Ludzie zobaczyli, jak władza z pokornej staje się pyszna.

Jest jeszcze czas na dobrą zmianę! Na przywrócenie mielczanom nadziei na współuczestnictwo obywatelskie w życiu miasta.

Pycha jest matką klęski.

Skomentuj i czytaj więcej o budżecie obywatelskim tutaj>>

O autorze Obywatelski Mielec

Autorem jest dziennikarz obywatelski z Mielca. Obywatelski Mielec to wspólny serwis aktywnych mieskzańców - członków organizacji społecznych, działaczy, osób które chcą coś zmienić.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Napisz nam, co o tym myślisz!